niedziela, 31 marca 2013

Photo mix numer 2...

...czyli ostatnie dni w zdjęciach.

1. Sztuczne rzęsy w akcji.
2. Próby uchwycenia różu Sleeka, czyli tworzenie recenzji "od kuchni".
3. Wiosno przybywaj!
4. Walka z suchymi skórkami trwa.
5. Tyyyyle kosmetyków do pozbycia.
6. Yankee Candle przybyły!


1. Dyniowe pazurki.
2. W pogoni za inspiracją.
3. Dziubek musi być!

A ja tym czasem wracam do przeglądania miliardowej strony google, aby zdecydować się na kolejnego Sleeka. OSS, Paraguaya, a może Respect? Czy są tu posiadaczki tych paletek? 

środa, 27 marca 2013

BareFaced Beauty, Mineral Foundation

Po krótkiej przerwie spowodowanej zdarzeniami niezależnymi ode mnie wracam i obiecuję poprawę. 

Uwaga! Większość z Was (szczególnie ta, która jest ze mną już dłużej) wie o tym, ale wolę dodać jeszcze raz. Zdjęcia umieszczane przy moich recenzjach ukazujące opakowania produktów lub nie mające większego znaczenia kolorystycznego przy danej recenzji przechodzą metamorfozę. Zdjęcia kolorów, czy tzw swatche są pokazywane tak, aby jak najlepiej oddać ich kolor, ale reszta ma się po prostu wizualnie dobrze prezentować.

Dziś o tym, że nie należy skreślać produktów i warto dać im drugą szansę.


Podkład mineralny firmy BareFaced Beauty pokazywałam Wam już w jakimś zbiorowym poście. Napisałam też, że wstępnie mi się bardzo nie podoba.



Moja wersja to miniaturka o gramaturze 1,5g. Po odkręceniu pojemniczka mamy dodatkowe zabezpieczenie, które gwarantuje nam, że po otworzeniu nie zastaniemy armagedonu w postaci rozsypującego się proszku.


Pierwsze co mnie irytuje w produkcie to to mini pokrętełko. Czasami muszę się z nim namęczyć, aby go przesunąć (szczególnie kiedy mam dłuższe paznokcie). Myślę jednak, że w pełnowymiarowej wersji nie ma tego problemu.


Jak już pisałam wcześniej, pierwsze użycie mocno mnie zniechęciło. Podkład w cale nie krył, tworzył nieestetyczne plamy i tym sposobem wylądował na dnie podkładowej szuflady.
Po krótkim czasie dostałam wiadomość od zespołu mineralnie.pl którzy wiedząc, że nie mam doświadczenia w obsłudze minerałów udzielili mi kilku fachowych wskazówek jak aplikować podkład mineralny. Ode mnie mają za to naprawdę ogromny plus! Widać, że dbają o klientów. Tym sposobem zaczęłam kombinować z podkładem BareFaced, aż przyszło objawienie.


Moja metoda jest prosta. Podkład wysypuję za zakrętkę różu w kulkach od Wibo, a potem do akcji wkracza Beauty Blender! Tak, to właśnie on okazał się idealny do aplikacji. Mogę spokojnie stopniować krycie (które rzeczywiście jest bardzo mocne - zrezygnowałam nawet z korektora!) nakładając kolejne cieniutkie warstwy, wszystko ma jednolity kolor i genialnie trzyma się przez calutki dzień. Ostatnio to najczęściej (praktycznie codziennie) nakładany przeze mnie podkład.


Co o podkładzie pisze wizaż.pl?
Podkład mineralny, który nadaje się do każdego rodzaju cery. Ma bardzo prosty skład kosmetyczny, który jest w 100% naturalny. Jego składniki mają właściwości antybakteryjne, hamują wydzielanie sebum, chronią przed promieniowaniem słonecznym (Zinc Oxide), jak również optycznie wygładzają cerę (Mica). Już jedna cienka warstwa tego podkładu zapewnia optymalne krycie. Ma on lekką konsystencję i doskonale wtapia się w skórę, dając bardzo naturalny efekt. Nie jest testowany na zwierzętach i może być stosowany przez wegan. Dostępny w eleganckim słoiczku z wygodnym sitkiem. Występuje w 14 odcieniach.



 Plusy:
  • Kolor. Promise idealnie pasuje do mojej średnio jasnej cery
  • Wydajność. Moją wersję używam niemal codziennie od 2 tygodni, a zostało mi jeszcze więcej niż połowa opakowania
  • Wygładza cerę
  • Dobrze wtapia się w cerę
  • Daje naturalny efekt
  • Utrzymuje się cały dzień
  • Duży wybór odcieni 
  • Cena, która jest adekwatna do wydajności
  • Różne pojemności. Możemy najpierw przetestować kolor, a dopiero później jeśli przypadnie nam do gustu kupić pełnowymiarowe opakowanie.
  • Nie pyli
  • Łatwo zmywa się z BB (przy niektórych tradycyjnych podkładach nie mogłam go domyć)
 Minusy:
  • Dostępność.  Dostaniemy go jedynie przez internet (mineralnie.pl/)
  • Może uwidoczniać suche skórki, jeśli odpowiednio nie nawilżymy skóry przed aplikacją, ale to dotyczy wszystkich minerałów.


swatch koloru

swatch koloru

Kolor Promise jest dość jasny i posiada żółty pigment.
A na twarzy prezentuje się tak:




Dodatkowo użyty w makijażu wiosennym TUATJ oraz  TUTAJ

Podsumowując, jest to naprawdę fajny produkt i myślę, że jeszcze do niego wrócę, kiedy tylko wykończę obecnie posiadane podkłady. NA początku dał plamę, ale znalazłam na niego idealny sposób i teraz dzielnie mi towarzyszy.


***************************************************

A na koniec coś dla Was!
Jeśli macie ochotę przetestować produkty marki BareFaced Beauty, teraz możecie kupić je taniej!
Przy zamówieniu na stronie mineralnie.pl wystarczy wpisać kod:  herselfandi
Uzyskacie 10% rabatu!

niedziela, 24 marca 2013

Batiste XXL Volume, czyli moje wielkie rozczarowanie

Bardzo nie lubię pisać niepochlebnych recenzji i najchętniej kosmetyki, które mi podpadną nie doczekują się publikacji. Ale nie można pisać tylko o dobrych rzeczach, tak więc dziś przed wami najnowszy winowajca - suchy szampon Batiste.


O suchych szamponach tej firmy słyszałam już od dawna, ale dopiero niedawno zdecydowałam się na zakup. Wybrałam wersję XXL Volume ze względu na to, że to w jego wypadku producent obiecuje nam efekt mega push-up na głowie. Kiedy nosiłam włosy względnie krótkie nie miałam problemu z oklapniętymi włosami u podstawy, jednak przy obecnej długości (powoli dobijam do 50 cm) zaczyna mnie to powoli irytować. Dlatego też zdecydowałam się na szampon z dodatkiem lakieru.


Instrukcja jest banalnie prosta. Wystarczy spsikać włosy z odległości 30cm, wmasować, uczesać i po minucie możemy cieszyć się fryzurą z mega objętością. Łatwizna prawda?
Do tego momentu tak. Problemy zaczynają się właśnie teraz. Producent obiecuje nam natychmiastowe odświeżenie (tutaj się zgodzę) bez użycia wody, włosy mają stać się puszyste i jedwabiście miękkie. Do tych dwóch punktów się przyczepie. Moje włosy praktycznie wcale się nie uniosły. (już samym lakierem uzyskałabym lepszy efekt), nie stały się jedwabiście miękkie (choć tego się nawet nie spodziewałam). Najgorsze przyszło 2 godziny później. Co ważne - aplikowałam szampon na włosy naturalnie pofalowane, czyli jakąś swoją objętość posiadające) Takich oklapniętych włosów nie miałam jeszcze nigdy! wyglądały jak wyprostowane na płasko u nasady i pokręcone na długości... Efekt był okropny! W dodatku lekko mnie uczulił (tu go nie winię, bo uczula mnie prawie wszystko).


Tak więc ja mówię nie dla Batiste i wcale nie zamierzam dawać mu drugiej szansy. XXL Volume ląduje w wyprzedażowej zakładce, jeśli któraś z Was ma na niego ochotę.


piątek, 22 marca 2013

Wiosenne rozdanie

Miałam zaczekać, aż liczba moich obserwatorów dobije do 700, ale po co skoro można świętować 695?

Z tej właśnie okazji jak i kalendarzowej wiosny (choć za oknem nadal widzę śnieg i jeszcze więcej śniegu) mam dla Was mini rozdanie.


Co możecie wygrać?
  • miniaturkę (50 ml) suchego szamponu Batiste w wersji wiśniowej
  • optymistyczny, żółty lakier Sensique nr 152
  • mój autorski lakier z kolekcji Gel Like od Wibo
  • lakier My Secret nr 117
  • wosk Yankee Candle o wiosennym zapachu Garden Hideway

 Warunki udziału:

  • Musisz być publicznym obserwatorem herself&I (1 los)
  • Musisz podać swój adres email
  • Możesz dodać mój blog do listy obserwowanych/blogroll (3 losy)
  • Możesz napisać post u siebie wraz z informacją o rozdaniu i zdjęciem (2 losy)
  • Możesz zamieścić na swoim blogu informację o rozdaniu na pasku bocznym (1 los)
  • Stałe komentatorki widoczne w zakładce na dole w dniu podliczania głosów (1 los)


 Kilka zasad ogólnych:

  • Zgłaszamy się raz. Osoby zgłaszające się kilka razy zostaną wykluczone z udziału
  • Post zamieszczamy na stronie głównej bloga (zakładki rozdania/konkursy nie będą uznawane) oraz w osobnym poście/pod notką niedotyczącą kilku rozdań jednocześnie (nie uznaję postów zbiorowych, w których autor wymienia kilka rozdań). W tym wypadku nie ma dyskwalifikacji, po prostu nie uznam dodatkowego losu.
  • Zwycięzca zostaje wybrany drogą losowania poprzez classtools.net
  • Zwycięzca zostaje ogłoszony na blogu i ma 3 dni na skontaktowanie się ze mną (data zakończenia rozdania nie jest datą ogłoszenia wyników)
  • Jeśli zwycięzca się nie zgłosi wybieram kolejnego.
  • Rozdanie trwa od dziś 22.03.13 do 03.05.13 do północy

Dla ułatwienia szablonik:
Obserwuję jako:
Email:
Notka o rozdaniu NIE/TAK (link)
Blogroll NIE/TAK (link)
Pasek boczny TAK/NIE

Ps. przepraszam Was dziewczyny za zamieszanie z szablonem. Tak się kończy kopiowanie bez dokładnego sprawdzania. Wszystko już działa :)

czwartek, 21 marca 2013

Przywołujemy Wiosnę...

... czyli akcja makijażowo-pazurkowa, którą wczoraj ogłosiła Jamapi *klik i czytamy o co chodzi*

Choć osobiście nie lubię na sobie kolorowych makijażu, nie umiem ich wykonywać i czuję się w nich jak uciekinier  z cyrku, postanowiłam się przyłączyć. Może to sprawka pogody za oknem i tęsknoty za wiosną?



Tak czy inaczej oto przed Wami, ja i moje zdolności (a raczej ich brak) w kolorowych powiekach. Powiem szczerze, nie wyszło tak źle jak myślałam, dlatego też kolorowy makijaż doczekał się publikacji.
Tak wiem, bardzo prosty, nic specjalnego, a w dodatku pełno niedociągnięć. Ale cały czas się uczę i może kiedyś pokażę Wam kolejne kolorowe dzieło.





A na koniec moje dzieło w pełnej okazałości na jedynym zdjęciu, na którym nie mam miny kota na pustyni...


Czego użyłam?
* Pokład BareFaced Beauty
* Baza pod cienie ArtDeco
*cienie z paletki 120
*cień Wibo Spanish Love
*żel do stylizacji brwi Wibo

A ze względu, że dziś mamy już wiosnę, bądźcie czujne wieczorem bo coś dla Was przygotowałam :)

wtorek, 19 marca 2013

Colour Alike nr 9 + lakiery szukają nowego domu

Przyszedł moment, kiedy uświadomiłam sobie, że mam za dużo lakierów. Nie miał na to wpływu brak miejsca do ich przechowywania (2 pudełka czy 3 to w końcu nie taka duża różnica), ale fakt, że nie jestem w fizycznym stanie ich zużyć zanim zmienią swoją konsystencję. Dlatego też, odcienie które w mojej kolekcji się dublują lub nie lubię ich nosić, szukają nowego domu. Wszystko dokładniej w wymiankowo/wyprzedażowej zakładce.

A notka o niczym innym jak o lakierze. Tym razem przed Wami Colour Alike nr 9 o nazwie Cabernet Wine, czyli głębokiej, winnej czerwieni. Kolor sam w sobie ładny, elegancki i uniwersalny, choć nie koniecznie dla mnie. Dam mu jeszcze szansę, a jeśli się nie sprawdzi powędruje "do adopcji" :)


Pojemność i cena:8ml, ok 8zł
Pędzelek: Długi, cienki, prosto ścięty
Konsystencja: Typowa
Krycie: 2 warstwy.



Na paznokciach dwie warstwy przykryte Seche Vite. Mam go na paznokciach od 3 godzin, a już widoczny jest malutki odprysk. Tak więc trwałość nie jest jego najmocniejszą stroną. Więcej na temat trwałości napiszę pewnie przy prezentacji kolejnego odcienia lakieru Colour Alike (dorwałam hurtowo 6 sztuk).

Przepraszam za pokazywanie tak okropnych pazurków, ale zmuszona byłam je maksymalnie skrócić, a jedyny kształt płytki jaki toleruję na własnych dłoniach to kwadrat, więc końcówki są mega nierówne. 







Lniane cudo

O włosach z reguły nie piszę z prostego względu - jest to dziedzina, na której kompletnie się nie znam. W świadomą pielęgnację dopiero się wdrążam i jak do tej pory udało mi się:
  • Zrezygnować z odzywki Gliss kur (tej czarnej), 
  • Zmienić szczotkę na Tangle Teezer
  • Zmienić szampon na taki bez SLS (Rossmannowy Babydream)
  • Raz w tygodniu nałożyć na włosy olej (zwykle Bringraj albo kokosowa Vatika)
Jakiś czas temu blogosferę ogarnął szał na żel z siemienia lnianego (czy tak to się odmienia?). Spróbowałam i ja - 2 razy. Za pierwszym żel wyszedł tak gęsty, że wylądował w koszu, a za drugim - no cóż po prostu nie widziałam efektu mocniejszego skręcenia.
Ostatnio patrząc na tą nieszczęsną torebkę siemienia, postanowiłam przeprowadzić próbę numer trzy, ale tym razem 3/4 otrzymanego żelu skończyło jako płukanka rozcieńczona z gotowaną wodą. Po wcześniejszym zmyciu oleju i spłukaniu maski Kallos Late przystąpiłam do płukania moją miksturą, a na sam koniec nałożyłam trochę żelu w roli stylizatora. Nie powiem miałam spore obawy, że rano obudzę się z posklejanymi strąkami, ale ku mojemu zdziwieniu nic takiego się nie stało! A włosy były mega mięciutkie.
Ale nie pisałabym tego, gdyby nie pewien fakt. Otóż dzięki płukance lnianej i dodatkowej porcji żelu jestem posiadaczką trzech sprężynek! Tak, moje skatowane latami prostowania, szarpania szczotkami włosy, skręciły się w spiralki, choć straciłam nadzieje, że kiedykolwiek skręcą się mocniej niż w luźne fale.
Jednym słowem siemię lniane ze mną zostaje i to na dłużej!

A oto dowód w postaci zdjęć:










Włosy u nasady lekko się uniosły i pofalowały
 Przepraszam za słabą jakość - zdjęcia wykonywane były późnym wieczorem w sztucznym świetle.

niedziela, 17 marca 2013

Sleek True Color Matte Lipstick nr 780 Pink Freeze

Dziś o pomadce Sleek, którą już jakiś czas temu dostałam w ramach współpracy od Kosmetykomanii



Pomadki Sleek posiadają miniaturowe, czarne opakowanie opakowanie, na którym brak jakiejkolwiek informacji o gramaturze produktu (Wizaż.pl pisze o 3,5g).


Mój kolor to Pink Freeze, czyli mocny, choć odrobinę cukierkowy róż o matowym wykończeniu.
Plusem produktu jest trwałość. Testowałam kolor na całodniowym wypadzie zakończonym pizzą i ku mojemu zdziwieniu kolor przetrwał (stracił oczywiście na intensywności, ale nadal był widoczny).  Ściera się równomiernie i nie wchodzi w załamania.
Sztyft jest dość twardy, ale ładnie sunie po ustach.


Matowe szminki mają to do siebie, że kiedy usta nie są w idealnym stanie to podkreślają suche skórki. Tak jest także w wypadku pomadki Sleek. Kolejnym minusem może być fakt, że delikatnie przesusza usta.


Kolejnym minuem pomadek Sleek może być ich dostępność. Stacjonarnie raczej ich nie dorwiemy i zostają sklepy internetowe, np Kosmetykomania oraz allegro.
Cena szminki to ok 25zł, co według mnie nie jest wygurowaną cenę jak na taką trwałość.

Szminkę pokazuję Wam dopiero teraz, ponieważ przez zimę moje usta były okropnie wysuszone. Na zdjęciach uwidoczniły się suche skórki, ale to już efekt połączenia nie do końca nawilżonych ust i matowej pomadki.



A na koniec ja i moja mina psychopaty.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...