czwartek, 29 listopada 2012

Rozdanie



Tak, w końcu nadszedł TEN dzień.
Kilka postów temu pisałam Wam o zdublowanym Honolulu W7 i pytałam, czy byłybyście zainteresowane możliwością przygarnięcia testera, który został otwarty i przetestowany pędzlem. (dzień później dostałam Honolulu w wersji nietesterowej w prezencie od moich kochanych dziewczyn :*). Ale żeby nie było tak goło dorzucam kilka rzeczy.

Od razu zaznaczam dla tych, którzy nie przeczytali powyższego tekstu, że BRONZER I CIEŃ ZOSTAŁY OTWARTE PRZEZE MNIE I ZESWATCHOWANE. RESZTA JEST NOWA.

 A teraz po kolei. W skład wygranej wchodzi:

  • Nowa pomadka Lovely o numerku 02
  • Nowy róż z limitki Essence Breaking Dawn (opakowanie nie posiada nalepki zabezpieczającej i ma ryski, ale nie ma żadnych śladów po cudzych paluchach w produkcie, więc przyjmuję, że nikt go nie otwierał. Na stanie przyjrzałam się wszystkim różom i żaden nie miał nalepki)
  • Tester bronzera Honolulu firmy W7. Użyty raz przeze  mnie przy pomocy pędzla.
  • Cień Wibo Fashion Colors 2 o numerze 01 My Soul. Raz zeswatchowany (przez bardzo miękką formułę lekko starty wzorek na białej części).

A teraz zasady:

MUSISZ:
  • Być publicznym obserwatorem mojego bloga (1 los)

MOŻESZ:
  • Dodać mój blog do ulubionych/polecanych/blogroll (2 losy)
  • Napisać notkę u siebie informującą o moim rozdaniu (1 los)
  • Dodać u siebie informację o rozdaniu na pasku bocznym wraz ze zdjęciem (1 los)

STAŁE KOMENTATORKI:
  • Dostają dodatkowy los za bycie stałymi bywalczyniami Herself&I :)

DODATKOWE INFORMACJE:
  • Rozdanie trwa od dziś (29.11.2012r do 30.12.2012r)

Dla pomocy szablonik:

Obserwuję jako:
Email:
Notka o rozdaniu TAK/NIE (link)
Blogroll TAK/NIE (link)
Pasek boczny TAK/NIE

Aby uniknąć późniejszych niedomówień i pretensji:
  1. Zgłaszamy się raz
  2. Ja wszystkie zgłoszenia skrupulatnie sprawdzam
  3. Zwycięzca zostaje wybrany drogą losowania poprzez classtools.net
  4. Zwycięzca zostaje ogłoszony na blogu i ma 7 dni na skontaktowanie się ze mną (data zakończenia rozdania nie jest datą ogłoszenia wyników)
  5. Jeśli zwycięzca się nie zgłosi wybieram kolejnego.

A ja życzę Wam powodzenia :)

środa, 28 listopada 2012

Wibo Box numer trzy...

... właśnie przybył. A w środku:

  • pędzel do różu Lovely


  • Lakiery Trend Edition w składzie:
 * Vintage Garden – Niezwykle modny w tym sezonie motyw roślinny pojawiający się nie tylko na naszych ubraniach czy dodatkach ale również na paznokciach. Kolory inspirowane latem w pełnym rozkwicie będące tęsknotą za mijającą przyrodą, która teraz przygotowuje się do zimy.

  * Arctic Expression - W tej kolekcji czuć arktyczny chłód nadchodzącej pory roku. Nosimy cieplejsze ubrania i dopasowane do nich lakiery w sześciu niezwykłych kolorach. Idealnie dopasują się do nadchodzącego sezonu w modzie.

 * Plant Life - Kolekcja inspirowana cyklem życia roślin, które w okresie jesiennym zmieniają kolory w rdzawych odcieniach brązu i pomarańczy.  Przyroda jak zwykle stała się inspiracją dla największych projektantów mody, będąc hitem jesiennej szafy i kosmetyczki każdej modnej kobiety.



  • 3 pomadki Lovely
* numer 07
* numer 03
* numer 02

  • Podkład Lovely w kolorze soft beige. Raczej nie przypadniemy sobie do gustu w najbliższym czasie, bo kolor jak dla mnie ciut za ciemny.

Edycja zdjęć to efekt zabawy z nowym programem. Tam gdzie nie ważny jest kolor pozwoliłam sobie zaszaleć :)

A na koniec moje arcydzieło dnia, czyli ktoś, kto ukradł pędzel gdy fotografowałam resztę paczuchy:


sobota, 24 listopada 2012

Rimmel by Kate Moss


Nie, to nie kolejny w blogosferze post pod tytułem "co kupiłam w Rosie", choć dzięki waszym rozejrzałam się za kilkoma kosmetykami. Moje łupy pokażę w notce podsumowującej listopad. Ale będąc już przy temacie R to myślałam, że taka promocja przyciągnie tłumy, a u mnie wszystko grzecznie stoi na półkach.

Ale wracając do właściwego tematu, czyli pomadki Rimmel sygnowanej podpisem Kate Moss. Był to zakup całkowicie spontaniczny dokonany jakieś 2-3 miesiące temu. No cóż mogę powiedzieć, po raz kolejny sztuczne oświetlenie wprowadziło mnie w błąd. W sklepie kolor był śliczny zgaszonym różem, a w rzeczywistości to taki brudny róż z fioletowymi tonami (których mój aparat oczywiście nie uchwycił. Ogólnie na zdjęciach kolor jest ładniejszy).


Muszę przyznać, że nie lubię opakowania. Wizualnie wszystko jest dobrze, ale w kwestiach technicznych wolę szminki z 'klikiem' przy zamykaniu. Mam wtedy pewność, że produkt nie otworzy się z własnej inicjatywy.




Na powyższym zdjęciu kolor wyszedł moocno przekłamany. W rzeczywistości przypomina ten ze zdjęcia poniżej:


Co do kwestii technicznych. 8 godzin na pewno nie wytrzyma. U mnie max 3 bez jedzenia i picia, a później koniec imprezy. Na plus należy zaliczyć fakt, że zjada się równomiernie.
Nawilżać nie nawilża, ale nie zauważyłam tez przesuszania.





Co do moich prywatnych uwag, to nie lubię jej smaku ani zapachu i to chyba to ją dyskwalifikuje i przeważnie omijam ją sięgając do szufladki z mazidłami do ust. No i może to, że jak dla mnie kolor w naturalnym świetle jest dla mnie za ciemno-ponury. Ot, taki postarzacz,

Cena: około 15zł.


czwartek, 22 listopada 2012

Oswajanie niebieskiego


 Kolor niebieski na oku wymaga zdolności i pomysłu. Ja raczej unikam wszelkich niebieskości, zwykle na słowo 'niebieski cień' moja wyobraźnia przedstawia mi panią w starszym wieku z niebieskimi cieniami na oku i różową, perłową szminką. Tak, wiem stereotyp, ale nic na to nie poradzę.
 Dziś naszło mnie jednak na niebieskości, ale wybrałam wersję mniej radykalną (co można zauważyć już na zdjęciu powyżej) w postaci niebieskiej kreski na oku.



 Make up bardzo prosty, czyli tak jak lubię, ale nie byłabym sobą bez eksperymentów w kresce. Kreska na linii oka jest niebieskim/kobaltowym matem, a zakończenie to jaśniejszy metalik.





 Muszę przyznać, że w kresce czuje się dobrze, a efekt jest dość subtelny. Ot, taka odmiana od czerni i panujących u mnie ostatnio nudziaków od Sleeka.


A czego użyłam?

Na twarzy:
najnowszy nabytek, czyli Max Factor All Day Flawless 3w1
Puder Affinitone Maybelline
Bronzer W7
Meteoryty Guerlain By Emilio Pucci
Żel do brwi Wibo
Na ustach Tisane

Oczy:
Matowy eyeliner Lovely
Metaliczny eyeliner Golden Rose
Kredka Virtual
Tusz Wibo



środa, 21 listopada 2012

Wibo numer 3

Zauważyłam, że  kolekcję lakierów Wibo Glamour Nails pokazuję Wam od tych najbardziej ulubionych. Tak więc, dziś kolej na czerwień oznaczoną numerem 3.


Wspominałam już tu, że nie lubię czerwieni na swoich paznokciach. Na innych tak, na swoich nie. W czasie prowadzenia bloga znalazły się dwa odcienie czerwieni, które polubiłam. Ten raczej do nich nie należy, ale dam mu jeszcze szansę na krótkich paznokciach.




  

Pojemność i cena: 9,5 ml, 6,99zł
Pędzelek: Typowy
Konsystencja: Typowa.
Krycie: dwie średniej grubości warstwy dla pełnego krycia   
Wytrzymałość: Przy bazie i topie u mnie trzyma się tydzień.






Kolor określiłabym jako czerwień złamaną maliną z mnóstwem typowych dla całej kolekcji złotych drobinek, które potrafią być uciążliwe przy zmywaniu i poprawkach.
Podsumowując, lakier nie jest zły, ale to nie mój kolor.







niedziela, 18 listopada 2012

Bhringraj


Dziś post włosowy, czyli olej Bhringraj. Od razu zanzaczam, że nie będzie tu wielkiego eseju na jego temat jak i historii olei. Ot, moje spostrzeżenia ta temat tej butelczki.

Trochę informacji w wizaz.pl
 Bhringa oznacza włosy. Olejek Bhringaraj został przygotowany w oparciu o zioło eclipta alba w połączeniu z innymi cennymi wyciągami z ziół na bazie olejku kokosowego. Polecany jest w przypadku wypadających włosów, łysienia i siwienia włosów. Działa odżywczo na skórę głowy. Zapobiega rozdwajaniu się końcówek i sprawia, że włosy są miękkie i podatne na układanie. Olejek posiada właściwości chłodzące, uspokajające układ nerwowy, ma kojący zapach ziół i kokosa.
Najlepsze efekty osiągniesz używając 2 razy w tygodniu.
Uwaga!
W niskiej temperaturze olejek ma postać stałą i się krystalizuje. Widoczny w olejku ciemny osad to efekt naturalnego wytrącenia się ziół. Dla uzyskania konsystencji cieczy należy umieścić olejek w ciepłym miejscu lub skierować pod strumień ciepłej wody.

Skład: Cocos Nicifera (Coconut oil), Eclipta Alba (Maka), Emblic Myrobalan (Amla), Herpestis Monniera (Brahmi), Lawsonia Alba (Mehendi), Menthe Piperta (Pudina Phool), Psoralea Corylifolia (Bawchi), Santalum Album (Chandan), Bailospermum Montanum (Dantimool), Callicarpa Macrophyllavah (Ghwala), Vytex Nirgundi Trifolia (Ghodawaj), Nordostachys Jatamasi (Jatamasi), Tandrobium Macraei (Jivanti Patra), Hedychium Spicatum (Kapoorkachli), Cinnanmomum Camphora (Kapoor), Trigonella Foenumgraecum (Methi), Rosa Alba (Rose), Evolyulus Echinoids (Shankhawali), A--DROPgan Muricatus (Wala).

Wypadanie włosów: oj moje kudełki lubiły ostatnio wypadać. Nie wiem, czy zahamował ten proces ten olej, Tangle Teezer czy wszystko naraz. Ale zaliczmy ten punkt na plus.
Działa odżywczo na skórę głowy: Tutaj też dostaje plusa.
Zapobiega rozdwajaniu się końcówek: Tych rozdwojonych już nie scali, ale zauważyłam, że mam ich zdecydowanie mniej, czyli zapobiega powstawaniu nowych, a więc kolejny plus.
Włosy stają się miękkie: Tutaj się nie wypowiem, ponieważ zawsze po zmyciu oleju nakładam maskę/odżywkę, więc są miękkie, ale przy zmywaniu szamponem czuję mniejszą szorstkość.
Włosy stają się podatne na układanie: Hmm moje włosy żyją własnym życiem i ten olej tego nie zmienił więc plusa brak.
Posiada właściwości chłodzące i uspakajające układ nerwowy: Nie zauważyłam takich. Bez plusa

Ma kojący zapach ziół i kokosa: Zapach taki ma, ale czy jest on kojący...  Ważne, że nie jest bardzo intensywny więc da się przeżyć.

Podsumowując, w rankingu plusów wypada całkiem nieźle. Moje włosy bardzo go polubiły. Jest w miarę wydajny - moja wersja to 100 ml (która wyniosła mnie ok 30 zł(. Przy mojej długości około 45 cm (nie licząc pozostałości mini końcówek, których włosami ciężko nazwać) i sporej gęstości (do farbowania zużywam 100 ml farby + 100 ml tego czegoś zwanego wodą jakąśtam) powinien starczyć na długo. To co widzicie na górnym zdjęciu to buteleczka po 4 aplikacjach.

W temperaturze pokojowej ma konsystencję stałą, po rozpuszczeniu staje się płynny. Buteleczka ma niewielki otwór dozujący.

Olejek w postaci stałej - zdjęcie wykonane po zakupie



Nie obciąża moich włosów, które 'wypijają' każdą jego ilość. Co ważne, nie obciąża ich, jak to robiła Amla.

Nie zwracajcie uwagi na tło za mną :) Te pudełka to głównie 'buty do zadań specjalnych', czyli te za wysokie na co dzień.






Zmywam go przeważnie szamponem Babydream, później nakładam maskę Kallos do włosów farbowanych (którą uwielbiam!). Daję im samodzielnie wyschnąć i rozczesuję je kiedy są suche. Tak wiem, nie powinnam, ale nie przepadam za moimi falami w wersji po wyschnięciu - pooddzielane falujące każde w swoją stronę pasma. Po przeczesaniu lekko falują i nabierają objętości.

Zdjęcia prezentowane poniżej są w kiepskim stanie - robione w sztucznym świetle, a to dla tak nieumiejętnej w robieniu zdjęć osoby jaką jestem mega wyczyn:













LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...