piątek, 31 stycznia 2014

Inglot Thinner - lakierowy must have?


   Chyba każda z nas spotkała się z sytuacją, że ulubiony, wiekowy lakier oszczędzany na specjalne okazje pewnego dnia odmawia współpracy i zamienia się w gumiastą masę, którą nijak idzie nałożyć na paznokcie.

   Internet wypluwa mnóstwo rad na temat tego, jak poradzić sobie w takiej sytuacji zaczynając od dolania zmywacza, przez ugotowanie lakieru aż po trzymanie buteleczek w lodówce.
Zmywacz odpada. Już sama nazwa wskazuje, że służy on do zmywania lakieru a nie jego podrasowania, a skutki takich zabiegów zdecydowanie nie spodobają się naszym paznokciom nie mówiąc o zmianie właściwości lakieru, trwałości jak i samego koloru.
Choć kąpiel we wrzątku brzmi może dla niektórych zachęcająco, ja nigdy nie zdecydowałam się na tą metodę i nadal mnie nie przekonuje. Za dużo zachodu, a efekt zbyt krótkotrwały.
Lodówka? Minę rodziny otwierającą lodówkę i zastającą w niej moją kolekcje lakierów zamiast jedzenia - zapewne bezcenna. Ale myślę, że w takim wypadku po powrocie mogłabym zacząć szukać moich lakierów w pobliskim śmietniku.

   Na szczęście firmy kosmetyczne nie próżnują i na rynku dostępny jest cały szereg specjalnych rozcieńczalników do lakierów w przeróżnych cenach i wariantach pojemnościowych. Dziś o chyba najbardziej sławnym reprezentancie tej rodzinki, czyli Inglot Pro Thinner.


   Producent obiecuje nam, że produkt ten "rozcieńcza zbyt gęsty lakier przywracając jego właściwą konsystencję. Pozwala przedłużyć przydatność wszystkich lakierów do paznokci nie zmieniając ich właściwości.".
   Produkt ważny jest 12 miesięcy, co przy pojemności 9 ml wydaje się zadaniem wykonalnym. Cena waha się w granicach do 20zł. Dużo? Mało? Kwestia indywidualna.

   Sposób użycia jest banalnie prosty. Wystarczy dodać do lakieru kilka kropli Thinnera intensywnie mieszając. No tak, schody zaczynają się przy tych paru kroplach. Buteleczka nie posiada żadnej pipety, a otwór jest naprawdę spory. Bez pomocy się nie obejdzie. U mnie w tym celu dobrze sprawdza się strzykawka. Kiedy już poradzimy sobie z dodaniem Thinnera należy zakręcić lakier i całość wymieszać poprzez potrząsanie buteleczką i/lub rolowanie między dłońmi. Warto zaczekać kilka minut i powtórzyć czynność - wtedy całość lepiej się połączy (szczególnie, jeśli nasz lakier zdążył zaschnąć na bocznych ściankach buteleczki).
   Kwestia najważniejsza - czy to w ogóle działa? I tak i nie. Na pewno lakier rozcieńcza i znów nadaje się on do użytku. Nie zmienia także jego koloru ani właściwości. Jednak nie zapewnia mu długiego, nowego życia. Inglot Pro Thinner nie współpracuje idealnie ze wszystkimi markami i formułami. Dodany do piaskowego OPI lakier nie zauważyłam ponownego zgęstnienia już od 2 tygodni, jednak dodany do mocno zbuntowanego brokatu Essence nie było już trak różowo.

   Brokaty nie są najłatwiejszymi lakierami we współpracy. Konystencja musi być idealna, bo inaczej nakładanie może być katorgą. Mój Essence Nail Art Special Effect Topper 03 Hello Hollo to już naprawdę wiekowy staruszek (ta wersja graficzna nie jest dostępna w sprzedaży już od daaaaawna). Nie zostało go dużo, jednak z Thinnerem postanowiłam podarować mu drugie życie. Rozcieńczalnika dodałam naprawdę sporo, wymieszałam, odczekałam kilka minut, wymieszałam ponownie i uzyskałam idealnie płynną konsystencję, która bajecznie nakładała się na paznokcie. I wszystko byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że dwa dni później lakier znów się zgęstniał. Nie wrócił do stanu wyjściowego (czyt. gumiastej masy, której nabranie na pędzelek do nie lada wyczyn), ale do ponownego użytku nadaje się baaardzo średnio. Niby nic, bo wciąż mogę znów go odratować, jednak pozostaje pewne rozczarowanie.

   Podsumowując, Inglot Pro Thinner to naprawdę przywoity produkt, który nie lubi współpracować z brokatami. Jednak potrafi choć na kilka dni odratować każdy lakier i w doskonale nadaje się do denkowania starych odcieni, których żal nam wyrzucić, "bo tam jeszcze jest lakier, tyle, że się zgęstniał".

A na koniec kilka zdjeć Hello Hollo w akcji. 3 warstwy nałożone na płytkę bez żadnego odcienia bazowego. Całość tradycyjnie pokryta warstwą Seche Vite.
Kurczę, ja naprawdę lubię ten lakier!

PS. Dziś zauważyłam, żę Herself&I ma już ponad 1000 czytelników! Dziękuje i szykujcie się na jakiś mini rozdanie z tej okazji!

PS 2. Wyniki zaległego rozdania postaram się ogłosić jak najszybciej, ale obecnie trwająca sesja zajmuje cały mój czas.

22 komentarze :

  1. lakier jest bajeczny :)
    Szkoda, że już go nie produkują :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście na rynku jest mnóstwo prawie identycznych kolorów wśród ofert innych firm :)

      Usuń
  2. fajna sprawa z tymi rozcieńczalnikami lakierów :) ja zawsze dolewałam zmywacza :p teraz mam rozcieńczalnik z top choice czy coś takiego za którego zapłaciłam tylko 10 zł a ma prawie 100 ml pojemnosci :) i love it :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zaczęłam od Inglota, ale myślę, że skuszę się na coś o większej pojemności chociażby po to, aby się przekonać jak się ma do Inglota :)

      Usuń
  3. U mnie na szczęście lakiery mają wyjątkowo długą żywotność. Niektóre już powinnam wyrzucić, bo nawet w produkcji ich nie ma. Niektórzy złapali by się za głowy - jak można malować nimi paznokcie - ale nadal mają doskonałą konsystencję :) Bardzo podoba mi się ten top. Sama mam podobny (Flormar 392) i jestem w nim zakochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje także mają się całkiem nieźle, oprócz pojedynczych egzemplarzy. A najstarszy lakier w mojej kolekcji ma... ponad 6 lat i nadal konsystencja jest praktycznie idealna. Ale trzymam go raczej z sentymentu i już od kilku lat nie nałożyłam go na paznokcie :D

      Usuń
    2. A co do Flomaru - mam go już od daaawna na liście, ale jakoś wiecznie mi po niego nie po drodze ;)

      Usuń
  4. Ten essence bardzo mi się podoba, ale na ten "rozcieńczacz" z Inglota chyba bym się nie skusiła. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Stosowałam inglotowy Thinner bardzo długo, do czasu znalezienia znacznie tańszej alternatywy marki Delia (ten sam skład, 30 ml/6 zł)

    OdpowiedzUsuń
  6. zgęstniał, a nie się zgęstł ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. fajna sprawa, można dać lakierom drugie życie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilku sztukom w mojej kolekcji przydałoby się drugie życie, muszę się wyposażyć w ten thinner jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy ten rozcieńczalnik :) Nie słyszałam o takim produkcie. Zazwyczaj niestety rozcieńczam zgęstniały lakier zmywaczem :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Super sprawa , napewno kupie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba ten brokat z essence :) śliczny efekt :) Na inglota może kiedyś się zdecyduję :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Paznokcie pomalowane tym lakierem z Essence wyglądają świetnie! A na ten produkt z Inglota skusiłabym się gdyby na prawdę bardzo polubiła jakiś lakier, na razie wszystkie są do zastąpienia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda że już nie ma tego lakieru w sprzedaży

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...