piątek, 26 lipca 2013

Make up with Amilie



Czyli szybki makijaż z użyciem podkładu i różu mineralnego firmy Amilie.pl 
Przy obecnie panujących temperaturach nie wyobrażam sobie nakładania płynnego podkładu, pudru itp. Z pomocą przychodzą wtedy minerały.
A teraz zdjęciowy reportaż z tego jak to się u mnie odbywa.

1. Zaczynamy oczywiście od nałożenia kremu. Ja najczęściej sięgam po naturalny krem Corine de Farme *klik*

2. Następnie przy pomocy Beauty Blendera nakładam podkład Amilie

3. Teraz pora ożywić trochę twarz. Przy pomocy pędzla Hakuro H21 nakładam bronzer W7 Honolulu *klik*, róż mineralny Amilie (Hakuro H54) oraz rozświetlacz W7 Africa (byłam pewna, że już o nim pisałam!) za pomocą mojego najbardziej uniwersalnego pędzla w kolekcji - e.l.f. Power Brush. Wszystko delikatnie rozcieram przy pomocy wielkiego kabuki, aby pozbyć się ostrych linii.
4. Teraz wystarczy zaznaczyć delikatnie brwi (Bark z AN Sleek'a oraz pędzelek Hakuro H85 i spiralka). Na powieki użyłam bazy e.l.f. oraz kilku cieni z paletki Au Naturel. Pędzle to: Hakuro H70, H78, dwa pędzle Lovely z Wibo Box'ów, mała kuleczka Essence oraz większa kulka e.l.f Professional Blending Eye Brush. Kreskę wykonałam przy pomocy eyelinera Lovely Glossy eye liner, a na rzęsy nałożyłam mieszankę tuszy Wibo Growing Lashes (bardzo lubię ten tusz, ale ma tendencję do plątania moich rzęs) oraz Lovely Spectacular Me.
Efekt końcowy? Według mnie całkiem ok. Podkład mineralny sprawia mniej kłopotów niż wersja płynna i lepiej wytrzymuje wyższe temperatury. Odrobina bronzera, róż w brzoskwiniowym kolorze oraz różowy rozświetlacz nadają twarzy zdrowego blasku i ożywiają ją. Oczy są mocniej zaakcentowane, ale to codzienność w moich makijażach. Usta zostawiam "gołe", aby całość nie była przerysowana.

zoom na róż
Teraz wystarczy zrobić coś z włosami (w moim wypadku tylko je rozpuścić, ponieważ dziś postanowiły współpracować i same ułożyły się w wyjściowy sposób) i gotowe.


A już w najbliższych postach postaram się dokładniej przedstawić produkty marki Amilie.

środa, 24 lipca 2013

Sensique Strong&Trendy Nails nr 162

Dziś o lakierze, który musiał się sporo naczekać na swój debiut. Kupiony w dalekiej przeszłości, na zdjęciach uwieczniony został 2 miesiące temu. Nie wiem dlaczego tak długo zeszło mi z jego publikacją - kolor jest przepiękny, a aplikacja nie sprawia najmniejszych kłopotów.




Na paznokciach standardowe dwie warstwy pokryte Seche Vite. Efekt naprawdę mi się podoba, gładka, błyszcząca tafla koloru. Żadnych odprysków przez kilka dni noszenia, zero rys na płytce (jak ja tego nienawidzę!). Dla mnie - idealnie!


Firma: Sensique 
Kolekcja: Strong&Trendy Nails
Odcień: nr 162
Formuła: Kremowa
Pojemność: 8ml
Pędzelek: standard 
Konsystencja: Idealnie płynna




 








sztuczne światło

piątek, 19 lipca 2013

Yankee Candle


Świece i woski Yankee Candle to temat rzeka. Słyszał o nich chyba każdy. Swoją przygodę z Yankee zaczęłam niecałe pół roku temu. Pierwszy wosk był porażką (Wedding Day). Pani na stoisku podała mi do powąchania zafoliowaną tartę leżącą wśród innych zapachów. Powąchałam - wydawał się przyjemny.
Dziś już wiem, że aby poznać zapach należy poprosić o możliwość powąchania świecy.
Potem przyszło pierwsze palenie, które okazało się być wieeeelkim rozczarowaniem. Zapach jednoznacznie przywodził mi na myśl zgniłe, wieńce pogrzebowe (wiele yankeeholiczek tam odbiera ten zapach). Na pewien czas zraziłam się do wosków, ale około miesiąca później sięgnęłam po kilka tart na stoisku Zapachu Domu i zakupiłam stacjonarnie woski: Manadrin Cranberry, Fruit Fusion, Lemon Lavender, True Rose oraz sampler Midnight Jasmine. Trzy z nich do tej pory są moimi ulubionymi zapachami.


Mandarin Cranberry - mocno owocowy zapach, połączenie mandarynki i żurawiny. Na początku mi się nie spodobał i napisałam mu krytyczną recenzję. Dla mnie idealny na chłodniejsze dni, otulający słodyczą dojrzałych owoców. Obecnie eden z moich faworytów.

Fruit Fusion - kolejna owocowa kompozycja, tym razem zdecydowanie mniej słodka. Bardzo wyraźnie wyczuwam tutaj mieszankę cytrusów. Cudowny świeży zapach i jeden z niewielu jak do tej pory wosków, które kupiłam ponownie.

Lemon Lavender - przez pierwsze palenia miałam do niego mieszane uczucia,  nie czułam w pełni jego zapachu. Odstawiłam do pudełka i tak sobie leżakował podczas gdy moja kolekcja zwiększała się o kolejne woski. Ostatnio wygrzebałam ostatni kawałek i to był strzał w dziesiątkę. Cudowny, jednak nie przesadzony aromat lawendy skomponowany w całość z odrobinką kwaśnej cytryny to jedno z najlepszych połączeń w ofercie Yankee Candle jaką do tej pory miałam okazję wypróbować. Zapach jest bardzo odprężający, nienachalny, a w dodatku świetnie radzi sobie z odstraszaniem komarów :) Przy pierwszej okazji uzupełniłam brak nowym woskiem o tym zapachu.

True Rose - jeden z niewypałów. W momencie jego odpalenia uświadomiłam sobie, że kwiatowe zapachy to nie moja bajka (później umocniłam się w tym przekonaniu próbując innych kwiatowych tart). Zapach przywodzi mi na myśl mdlącą, intensywną różę, czyli taki jaki miał być w zamierzeniu producenta, tylko ja nie jestem grupą docelową.

Midnight Jasmine - w samplerze jest to bardzo delikatny zapach, który o dziwo przypadł mi do gustu do tego stopnia, że sięgnęłam po wosk. Tutaj nie jest już tak kolorowo. Wosk to jeden z 'killerów', czyli mega intensywnych zapachów, które potrafią przyprawić o ból głowy. Tym razem jestem na nie, ale udało mi się znaleźć rozwiązanie jak go zużyć.


Od tamtej pory moja kolekcja systematycznie powiększa się o nowe tarty, a ja próbuję znaleźć swoich ulubieńców. Wiem, że największą szansę mają u mnie zapachy owocowe i świeże dlatego zwykle skupiam się na nich, choć w swoich zbiorach posiadam też kilka jedzeniowych aromatów, które przypadły mi do gustu.

Baby Powder - wosk ten kupiłam po przeczytaniu recenzji Amethyst. Za pierwszym razem średnio się polubiliśmy. Byłam odrobinę przeziębiona, a jego chemiczna nuta zwiększała u mnie ból gardła. Mimo trudnego początku naprawdę go polubiłam. Nie wiem jak jego zapach ma się do prawdziwego pudru dla dzieci, ale mnie zapach przypomina jakiś krem (trochę Nivea, trochę Bambino) z pudrową nutą. Jest niezwykle ocieplający, idealny na chłodne, zimowe wieczory, choć u mnie tli się w kominku mimo 26 stopni za oknem :)

Pink Sands - jeden z moich ulubionych (jeśli nie ulubiony) zapach z tych dostępnych w Polsce. Jest bardzo lekki, perfumeryjny, świeży. Według mnie bardzo uniwersalny i gdybym miała wybrać jeden zapach YC na prezent nie znając czyiś preferencji to stawiałabym właśnie na Pink Sands. Jest słodki, ale nie przesłodzony, delikatny, nie męczy nawet przy długim paleniu. Dla mnie ideał.
 

Chcecie przeczytać o innych zapachach? 
Jeśli odpowiedź brzmi TAK, to zapraszam do najnowszej zakładki: YANKEEpedia
Możecie tam poczytać o większości zapachów, które testowałam. Zakładka będzie z biegiem czasu aktualizowana i pewnie zmienię jej trochę grafikę, dodam więcej zdjęć, itp. Na razie to wersja próbna, aby zobaczyć jakie będzie zainteresowanie.


________________________________________________________________________________________________-

Ps.
Czy byłybyście zainteresowane postami dotyczącymi mieszania ze sobą wosków Yankee Candle w celu stwarzania nowych, unikalnych zapachów?

czwartek, 18 lipca 2013

Rozwiązanie kuferkowej zagadki, czyli kto zgarnia nagrodę

Na początku chcę wytłumaczyć moją znikomą obecność w ostatnich dniach. Jest to dla mnie dość zapracowany okres, który zaczyna przynosić mnóstwo zmian. Na razie powiem tyle, że zaczynam proces zaprzyjaźniania się z Warszawą, gdzie już niedługo (od października) będę spędzać mnóstwo czasu :)
_______________________________________________________________________________________
Wczoraj skończył się ostatni urodzinowy konkurs, a ja tym razem nie zwlekam tydzień z wynikami i już dziś przedstawiam Wam zwycięzców.


Zagadka brzmiała: Co znajduję się w skrzyni. Powiem tyle, że większość z Was wytypowała prawidłową odpowiedź!


Skrzynka jest domkiem moich wosków YC, które nie zostały jeszcze otworzone.


To przedsmak tego, co będziecie mogły zobaczyć już niedługo, ponieważ jestem w trakcie tworzenia osobnej zakładki z mnóstwem zdjęć poświęconej mojej kolekcji.

A teraz przechodzimy to tej bardziej interesującej części, czyli nagród:

Wosk Yankee Candle Granny Smith, dla osoby, która jako pierwsza podała prawidłową odpowiedź:

nika88



Główna nagroda:



 Gratuluję zwyciężczynią i proszę o kontakt mailowy w ciągu 3 dni.

środa, 17 lipca 2013

Ostatni dzień rozdania + Fluid myjący Viviean

Już tylko do północy macie czas na zgłaszanie się do urodzinowego rozdania Herself&I i możliwości poznania m.in 2 niedostępnych w Polsce zapachów Yankee Candle - Golden Sands oraz Blueberry!


___________________________________________________________________________________________

Viviean Control Therapy Cleansing Fluid


Ostatnim produktem jaki dostałam do przetestowania od firmy Abacosun jest beztłuszczowy fluid myjący. Jest to produkt o pojemności 200 ml i rocznej przydatności do użytku. Butelka wykonana jest z przezroczystego plastiku oraz wyposażona jest w wygodną pompkę. Całość prezentuje się bardzo efektownie.


Co pisze producent?
"Beztłuszczowy i bezalkoholowy fluid oczyszczający o lekkiej konsystencji. Zawiera delikatne środki myjące, które dokładnie usuwają makijaż i zanieczyszczania. Nie podrażnia i nie ściąga skóry, pozostawia ją gładką i zapewnia komfort. Działa antyseptycznie, tonizująco i utrzymuje optymalne pH skóry. Zawiera aloes, olejek rozmarynowy i propolis o działaniu antybakteryjnym i gojącym."


Nie przywiązuję zbytniej uwagi do zapachów produktów do zmywania makijażu, ponieważ wychodzę z założenia, że to nie zapach jest ważny, a właściwości. W tym produkcie zapach jednak przyciąga uwagę, jest dość intensywny, słodki, jednak dość przyjemny. 
Warto zaznaczyć, że jest to fluid oczyszczający, więc piany tutaj nie uświadczymy. Produkt wmasowujemy w skórę, a po chwili zmywamy. Jestem zdecydowaną miłośniczką pieniących się żeli, więc na początku miałam spore problemy z dobraniem odpowiedniej ilości produktu.

Produkt ten dobrze radzi sobie ze zmywaniem makijażu, ale od razu zaznaczam, że mój proces zmywania makijażu nie ogranicza się jedynie to tego produktu. Nie wyobrażam sobie zmywania nim oczu. Nie wysusza on skóry ani nie powoduje jej ściągnięcia czy zaczerwienienia. Moja cera po użyciu tego preparatu wygląda naprawdę dobrze, ponieważ fluid ten nie zawiera w składzie alkoholu.

Minusem jest dość wysoka cena jak na produkt myjący do twarzy (39zł) oraz niewielka dostępność.


Podsumowując, jeśli lubicie fluidy oczyszczające, to ten jest wart uwagi. Fanki pieniących się preparatów mogą być zawiedzione.

Gdzie kupić: strona i sklep internetowy Abacosun *link do produktu*
Cena: 39zł
Pojemność: 200 ml
Przydatność do użytku: 12 miesięcy od daty otworzenia
Dla jakiego typu cer: Tłusta, mieszana oraz trądzikowa

Skład dla zainteresowanych:

środa, 10 lipca 2013

Lakier Manhattan + przypomnienie o rozdaniu

   Jakiś czas temu dostałam przesyłkę od drogerii ezebra.pl, w której znalazłam lakier firmy Manhattan. Muszę przyznać, że to mój pierwszy kontakt z lakierami tej firmy i nigdy specjalnie nie kusiły mnie na sklepowych półkach. 


   Lakier jaki dostałam oznaczony jest symbolem 107N. Kolor opisałabym jako brudny, metaliczny szary odcień, który na myśl przywodzi mi samochodową karoserię. W buteleczce to prawdziwy przeciętniak, jednak na paznokciach pokazuje swój prawdziwy urok, szczególnie w sztucznym świetle. 

  
   Minusem jest dla mnie kształt buteleczki w połączeniu z długością zakrętki i dość krótkim pędzelkiem. Musiałam się sporo namachać, żeby wydostać ze środka odpowiednią ilość lakieru, ale myślę, że to raczej kwestia wprawy i przyzwyczajenia.

  Po pierwszej warstwie tworzył smugi, ale druga całkowicie wyeliminowała ten problem. Wykończenie jest metaliczne, a więc trzeba uważać, aby emalię rozprowadzać równo po płytce paznokcia, w innym razie efekt może wydawać się niechlujny.

sztuczne światło
   Lakier na moich paznokciach wytrzymał 3 dni, nie starł się z końcówek ani nie stało się z nim nic złego. Trzeciego dnia zmyłam go na rzecz bardziej wakacyjnego odcienia.







Więcej słońca:





Sztuczne światło:




To, że produkt został mi udostępniony przez sklep 
internetowy ezebra.pl w żadnym stopniu nie
wpływa na treść recenzji.



Przypominam też, że został jeszcze tylko tydzień na zgłoszenie się do rozdania, w którym możecie wygrać m.in. dwa niedostępne w Polsce woski Yankee Candle.


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...