Dziś na paznokciach Wibo nr 412 pokazywany wstępnie w TEJ notce.
Trochę się go obawiałam po wybrykach jego brata z kolekcji Candy Pastel Trend, ale ten zachowuje się nienagannie. Jest to piękny odcień pomarańczy z drobniutkim shimmerem w odcieniu srebra, który w słońcu nabiera niebieskich tonów.
To co o całej kolekcji Wibo Express Growth powiedzieć miałam, już powiedziałam w poprzednich notkach. Tak więc kocham bezgranicznie, a przed Wami numerek 412 w roli głównej.
Moje skórki jak zawsze żyją własnym życiem i na zdjęciach widoczny mały odgniotek. Jest to chyba 4 dzień na paznokciach.
czwartek, 30 sierpnia 2012
środa, 29 sierpnia 2012
Sprawy organizacyjne...
... czyli post o wszystkim i o niczym.
Trochę czasu mnie tu nie było, choć starałam się przeglądać Wasze posty kiedy tylko mogłam. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że Izotretynoina daje mi się mocno we znaki.Ale koniec narzekania czas na post.
Dziś przedstawiam Wam moje hand-made własnoręcznie nieudolnie obklejone pudełko na lakiery:
Pudełko ma sporo wad takich jak źle przyklejony papier czy te brzydkie krawędzie ale zabawa wciągnęła mnie na tyle, że stworzyłam 2 identyczne tyle, że trochę mniejsze pudełka, który wyszły już o wiele ładniej :)
Naprawdę polecam, świetna zabawa i komplementy skąd wytrzasnęłam takie ładne pudełeczka.
To by było na tyle chwalenie czas na następną część organizacyjną, czyli współpraca!
Uwaga, uwaga przed Państwem Bielenda...
... i nowość w asortymencie firmy, która przed chwilą trafiła w moje łapki.
A na koniec trochę zapowiedzi jak moja dopiero co skompletowana pierwsza paletka Inglota:
Nie zabraknie także lakierów od Wibo oraz recenzji paletki Sleek,(z którą bardzo się ociągam, bo nie możemy się zupełnie dogadać) oraz postu pełnego zachwytu nad top basem od Sally Hansen. A na koniec mam dla Was przygotowany mini paznokciowy stepik i trochę moich nieudolnych zdobień.
Trochę czasu mnie tu nie było, choć starałam się przeglądać Wasze posty kiedy tylko mogłam. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że Izotretynoina daje mi się mocno we znaki.Ale koniec narzekania czas na post.
Dziś przedstawiam Wam moje hand-made własnoręcznie nieudolnie obklejone pudełko na lakiery:
Pudełko ma sporo wad takich jak źle przyklejony papier czy te brzydkie krawędzie ale zabawa wciągnęła mnie na tyle, że stworzyłam 2 identyczne tyle, że trochę mniejsze pudełka, który wyszły już o wiele ładniej :)
Naprawdę polecam, świetna zabawa i komplementy skąd wytrzasnęłam takie ładne pudełeczka.
To by było na tyle chwalenie czas na następną część organizacyjną, czyli współpraca!
Uwaga, uwaga przed Państwem Bielenda...
... i nowość w asortymencie firmy, która przed chwilą trafiła w moje łapki.
A na koniec trochę zapowiedzi jak moja dopiero co skompletowana pierwsza paletka Inglota:
Nie zabraknie także lakierów od Wibo oraz recenzji paletki Sleek,(z którą bardzo się ociągam, bo nie możemy się zupełnie dogadać) oraz postu pełnego zachwytu nad top basem od Sally Hansen. A na koniec mam dla Was przygotowany mini paznokciowy stepik i trochę moich nieudolnych zdobień.
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Sensique nr 143...
... czyli lakierowa opowieść w pięciu rozdziałach
Nigdy nie lubiłam czerwoni na moich paznokciach. Nigdy, przenigdy i w żadnej formie. Zawsze wydawało mi się, że moje palce wyglądają strasznie grubo z czerwonymi paznokciami (taaa, zawsze można zwalić winę na kolor a nie fakt posiadania grubych palców).
Czerwień uwielbiam u innych w większości form, ale u mnie była kategorycznie zabroniona.
Przechadzając się pewnego dnia po Kieleckim Echu w poszukiwaniu wyprzedażowych perełek (kilka nawet znalazłam) podążałam w kierunku Natury w celu zaplanowanego wykupienia całego sklepu. Niestety, kiedy już tam weszłam nic nie przykuło mojej uwagi i nic nie było jej godne.
Też tak macie, że planujecie super zakupy, z których nic nie wychodzi i nic nie przyciąga waszej uwagi?
Tak więc, przechadzając się po sklepie w super żółwim tempie, będąc bacznie obserwowana przez Pana Ochroniarza, jakbym była terrorystą-samobójcą chcącym zdetonować się na środku sklepu, lub chociaż wynieść pół sklepu w mojej mini torebce. W końcu Zdecydowałam się na top od Essence (który okazał się niezłą perełką) i podążyłam moim tempem w kierunku kasy, gdzie czekał na mnie bohater dzisiejszej notki. Wzięłam go i podałam Pani Kasjerce bez żadnego namysłu. Później zaczęłam się zastanawiać dlaczego kupiłam czerwony lakier, skoro to kolor, którego kategorycznie unikam - whatever, kosztował 2,99. Na tym temat się zamknął a ja wróciłam to dalszych zakupów.
Nastąpił po pomalowaniu paznokci tym kolorem następnego dnia. Można powiedzieć, że od pierwszego machnięcia pędzelkiem podbił moje serce, a moja miłość do niego jest bezwarunkowa. Pokochałam tą piękną czerwień i nie mogłam się na nią napatrzeć. Potwierdza to fakt, że kolor nosiłam przez równy tydzień
Czyli teraz pora na zdjęcia.
Tu pragnę od razu przeprosić za ich jakość, za moje okropne skórki i to, że mam tak krzywo pomalowane paznokcie. Serio, nie wiem jak ja to zrobiłam... Nie domalowałam ich do końca, a stworzyłam pseudo artystyczny szlaczek, a co najśmieszniejsze ten efekt zobaczyłam dopiero dziś na zdjęciach.
Pokochałam tego małego drania.
Btw opisywany lakier to numerek 143.
1. Prolog
Nigdy nie lubiłam czerwoni na moich paznokciach. Nigdy, przenigdy i w żadnej formie. Zawsze wydawało mi się, że moje palce wyglądają strasznie grubo z czerwonymi paznokciami (taaa, zawsze można zwalić winę na kolor a nie fakt posiadania grubych palców).
Czerwień uwielbiam u innych w większości form, ale u mnie była kategorycznie zabroniona.
2. W poszukiwaniu
Przechadzając się pewnego dnia po Kieleckim Echu w poszukiwaniu wyprzedażowych perełek (kilka nawet znalazłam) podążałam w kierunku Natury w celu zaplanowanego wykupienia całego sklepu. Niestety, kiedy już tam weszłam nic nie przykuło mojej uwagi i nic nie było jej godne.
Też tak macie, że planujecie super zakupy, z których nic nie wychodzi i nic nie przyciąga waszej uwagi?
Tak więc, przechadzając się po sklepie w super żółwim tempie, będąc bacznie obserwowana przez Pana Ochroniarza, jakbym była terrorystą-samobójcą chcącym zdetonować się na środku sklepu, lub chociaż wynieść pół sklepu w mojej mini torebce. W końcu Zdecydowałam się na top od Essence (który okazał się niezłą perełką) i podążyłam moim tempem w kierunku kasy, gdzie czekał na mnie bohater dzisiejszej notki. Wzięłam go i podałam Pani Kasjerce bez żadnego namysłu. Później zaczęłam się zastanawiać dlaczego kupiłam czerwony lakier, skoro to kolor, którego kategorycznie unikam - whatever, kosztował 2,99. Na tym temat się zamknął a ja wróciłam to dalszych zakupów.
3. Przełom
Nastąpił po pomalowaniu paznokci tym kolorem następnego dnia. Można powiedzieć, że od pierwszego machnięcia pędzelkiem podbił moje serce, a moja miłość do niego jest bezwarunkowa. Pokochałam tą piękną czerwień i nie mogłam się na nią napatrzeć. Potwierdza to fakt, że kolor nosiłam przez równy tydzień
4. Dobitny fakt.
Czyli teraz pora na zdjęcia.
Tu pragnę od razu przeprosić za ich jakość, za moje okropne skórki i to, że mam tak krzywo pomalowane paznokcie. Serio, nie wiem jak ja to zrobiłam... Nie domalowałam ich do końca, a stworzyłam pseudo artystyczny szlaczek, a co najśmieszniejsze ten efekt zobaczyłam dopiero dziś na zdjęciach.
5. Epilog
Pokochałam tego małego drania.
- Świetna konsystencja,
- świetny pędzelek,
- ładnie się go nakłada,
- dwie warstwy spokojnie wystarczają do pełnego krycia
- nie wiem jaka jest cena regularna ale pewnie gdzieś w granicach 6 zł
- 8 ml więc ilość w sam raz
Btw opisywany lakier to numerek 143.
poniedziałek, 13 sierpnia 2012
Moje Wibo Express Growth
Dziś nieco dłuższy post.
Przedstawiam Wam moją kolekcję lakierów Wibo. Jest to marka chyba najczęściej goszcząca na moich paznokciach, w której zakochana jestem bezgranicznie. Uwielbiam i koniec.
Oto cała kolekcja licząca sztuk skromnych 11, ale cały czas poszerzająca się :)
Na początek trochę danych technicznych:
Pojemność i cena: 8,5 ml, ok 5 zł
Pędzelek: tradycyjny, mały, bardzo wygodny w użyciu. Nic się nie rozlewa, dobrze się nim operuje.
Konsystencja: Jak dla mnie w sam raz
Krycie: Do pełnego krycia dwie warstwy, nie ma problemu z wysychaniem.
Wytrzymałość: Na moich pazurach przy bazie i topie trwa przez tydzień
A teraz przyjrzyjmy się im z bliska:
TU możecie zobaczyć go w pełnej odsłonie
I mały bonus informacyjny: Lakier na bazie Sally Hansen( recenzja już niebawem) i topie Essence trzyma się 6 dzień bez najmniejszego uszczerbku!
Pokazywany TU
ps. pisałam tam o tym, że się rozwarstwił - po długim potrząsaniu buteleczką od-rozwarstwił się i jak na razie wszystko z nim dobrze
Będę jeszcze z nim walczyć, ale ja na razie jestem z nim na nie.
Nieudany pokaz z tym kolorem możecie obejrzeć TU
I to już koniec. Ciekawe czy ktoś doczytał do końca :)
A jakie jest Wasze zdanie na temat lakierów Wibo?
A już niebawem kolejny cykl lakierowy, tym razem marki Golden Rose.
Przedstawiam Wam moją kolekcję lakierów Wibo. Jest to marka chyba najczęściej goszcząca na moich paznokciach, w której zakochana jestem bezgranicznie. Uwielbiam i koniec.
Oto cała kolekcja licząca sztuk skromnych 11, ale cały czas poszerzająca się :)
Na początek trochę danych technicznych:
Pojemność i cena: 8,5 ml, ok 5 zł
Pędzelek: tradycyjny, mały, bardzo wygodny w użyciu. Nic się nie rozlewa, dobrze się nim operuje.
Konsystencja: Jak dla mnie w sam raz
Krycie: Do pełnego krycia dwie warstwy, nie ma problemu z wysychaniem.
Wytrzymałość: Na moich pazurach przy bazie i topie trwa przez tydzień
A teraz przyjrzyjmy się im z bliska:
- numerek 396 z kolekcji Trends Nude
- Brudny, beznumerkowy nude róż.
TU możecie zobaczyć go w pełnej odsłonie
- numerek 410
- numerek 412
- numerek 299
szósty dzień noszenia |
- kolejny beznumerkowiec w przepięknym jagodowym kolorze
- numerek 419
Pokazywany TU
ps. pisałam tam o tym, że się rozwarstwił - po długim potrząsaniu buteleczką od-rozwarstwił się i jak na razie wszystko z nim dobrze
- numerek 391
- numer 413...
Będę jeszcze z nim walczyć, ale ja na razie jestem z nim na nie.
Nieudany pokaz z tym kolorem możecie obejrzeć TU
- kolejny beznumerkowiec
- i znów bez numerka
I to już koniec. Ciekawe czy ktoś doczytał do końca :)
A jakie jest Wasze zdanie na temat lakierów Wibo?
A już niebawem kolejny cykl lakierowy, tym razem marki Golden Rose.
sobota, 11 sierpnia 2012
O wszystkim i o niczym.
Miało zacząć być ambitnie. No tak miało, ale potem przyszła konsultacja z dermatologiem i ambitnie nie będzie przez jakiś czas (mam nadzieje, że bardzo niedługo:P). Więc w najbliższym okresie spodziewajcie się paznokci w roli głównej i może w końcu pokuszę się o jakiś makijaż oczu jako jedynej części mojej twarzy, która obecnie może zaznać make up'u :)
A żeby nie było tylko gadaniny trochę zdjęć:
I mój nowy nabytek. Zwykle zdobycze pokazuje Wam w jednym zbiorczym poście ale tym razem nie mogłam się powstrzymać. To maleństwo przyszło do mnie wczoraj i przez te 24h podbiło moje serce.
Zawsze do paletek Sleek podchodziłam dość obojętnie ale kiedy tylko ujrzałam Storm na żywo poczułam co to Sleekomania. Teraz chcę je wszystkie, od razu. A, że podkłady, pudry i róże zostały na pewien czas wykreślone z listy zakupów może dokupię tej paletce jakiegoś braciszka lub siostrzyczkę... (czytaj: chcę Sunset i będę się usprawiedliwiać na obojętnie jakie sposoby i ją pewnie kupię, bo ją chcę i tyle. Ale czasem dopuszczam do głosu zdrowy rozsądek "po co ci tyle cieni? A poza tym zamówiłaś dziś dwie pary butów, których nie planowałaś kupić tak jak wczorajszej sukienki-bo nie chodzisz w sukienkach-jak będę mieć ładną to zacznę-" więc przez najbliższy czas będę się nad nią zastanawiać)
A żeby nie było tylko gadaniny trochę zdjęć:
I mój nowy nabytek. Zwykle zdobycze pokazuje Wam w jednym zbiorczym poście ale tym razem nie mogłam się powstrzymać. To maleństwo przyszło do mnie wczoraj i przez te 24h podbiło moje serce.
Zawsze do paletek Sleek podchodziłam dość obojętnie ale kiedy tylko ujrzałam Storm na żywo poczułam co to Sleekomania. Teraz chcę je wszystkie, od razu. A, że podkłady, pudry i róże zostały na pewien czas wykreślone z listy zakupów może dokupię tej paletce jakiegoś braciszka lub siostrzyczkę... (czytaj: chcę Sunset i będę się usprawiedliwiać na obojętnie jakie sposoby i ją pewnie kupię, bo ją chcę i tyle. Ale czasem dopuszczam do głosu zdrowy rozsądek "po co ci tyle cieni? A poza tym zamówiłaś dziś dwie pary butów, których nie planowałaś kupić tak jak wczorajszej sukienki-bo nie chodzisz w sukienkach-jak będę mieć ładną to zacznę-" więc przez najbliższy czas będę się nad nią zastanawiać)
poniedziałek, 6 sierpnia 2012
Groszki po raz trzeci...
... i ostatni na chwilę obecną.
Tym razem kolorowe groszki na białym tle (Golden Rose nr 242). Chyba moja ulubiona wersja groszków.
A teraz koniec z paznokciami i pora na nieco ambitniejszą notkę, czyli recenzję :)
Tym razem kolorowe groszki na białym tle (Golden Rose nr 242). Chyba moja ulubiona wersja groszków.
A teraz koniec z paznokciami i pora na nieco ambitniejszą notkę, czyli recenzję :)
niedziela, 5 sierpnia 2012
Groszki po raz drugi.
Kolejna groszkowa odsłona. Znów na archiwalnych paznokciach w dodatku w 4 bądź 5 dniu noszenia więc mani nie w najlepszym stanie. Ale efekt bardzo przypadł mi do gustu więc uznałam, że nawet w takim stanie wart jest pokazania.
Za bazę posłużył lakier Golden Rose w cudownym kolorze pokazywany TUTAJ.Na tym tle dodałam złote małe groszki.
A jutro ostatnie groszkowe mani, chyba moje ulubione.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)